Podczas dzisiejszej premiery Moto G i Moto G Plus nowej generacji poznaliśmy też plany i ambicje Lenovo odnośnie swojej linii smartfonów. Zaczynają trzęsieniem ziemi - Motorola powraca!
Po tym, jak Lenovo przejęło Motorolę, smartfony firmy noszące w sobie DNA poprzedniej marki nosiły nazwę Lenovo Moto, zaś produkty z chińskim rodowodem były oznaczane jako po prostu "Lenovo".
Jak łatwo się domyślić - takie rozwarstwienie marek i modeli nie ułatwiało firmie budowania silnego brandu. I w końcu ktoś poszedł po rozum do głowy. Po co przyzwyczajać ludzi do nowej, nieznanej marki, skoro... można posłużyć się marką-legendą?
Motorola powraca. I znów chce namieszać na rynku.
Od początków nowoczesnej komunikacji marka Motorola przewodziła innowacjom. Lenovo chce podtrzymać tę tradycję. Stąd strategia, którą zapoczątkowały modele Moto Z - Different is Better.
Odważna strategia modularnych smartfonów, kampania "skip the sevens" wymierzona w iPhone'a i Samsunga Galaxy S siódmej generacji, deklaracja trzyletniego wsparcia dla modułów... to wszystko świadczyło o tym, że Lenovo nie boi się grać ostro, by umocnić swoją pozycję na rynku.
Przeszkodą dla tej strategii była dotąd niska rozpoznawalność marki Lenovo Moto. Teraz, pod banderą Motoroli, powinno iść z górki. Tym bardziej, że Motorola już teraz ma w swoim portfolio naprawdę mocne produkty, a będzie tylko lepiej.
Zarówno zaprezentowana dziś Moto G Plus (która jest wzorem stosunku ceny do jakości) jak i flagowe Moto Z (wzory innowacji) to bardzo udane produkty.
I wszystko wskazuje na to, że będzie tylko lepiej. Choć przedstawiciele Lenovo nie powiedzieli w czasie prezentacji nic więcej, możemy się spodziewać, że kolejne modele zupełnie zerwą z istniejącymi obecnie na rynku smartfonami Lenovo.
Motorola słucha swoich klientów. Wszystkie zmiany, które zaszły np. w Moto G Plus, były podyktowane uważnymi badaniami rynku i reakcją na najczęściej powtarzające się sugestie użytkowników.
Spodziewałbym się więc, że trend oferowania produktów oferujących bardzo wiele w dobrej cenie się utrzyma i kolejne niemodułowe smartfony Moto będą szły właśnie w tym kierunku.
Pozostaje jeszcze kwestia modułów.
Wiemy, że Lenovo chce docelowo pokazywać trzy nowe moduły dla Moto Z w każdym kwartale. Dziś mogliśmy zobaczyć listę partnerów, z którymi już teraz firma pracuje nad kolejnymi akcesoriami i... spójrzcie tylko. Lista pobudza wyobraźnię.
Netflix. HBO. Spotify. Nawet Fender! I wiele, wiele innych firm, których kolaboracje z Motorolą mogą zrodzić naprawdę unikatowe akcesoria, dla których warto będzie kupować właśnie flagowce Moto, zamiast decydować się na produkty konkurencji.
A co z Polską?
Podczas prezentacji Moto G Plus poznaliśmy też plany Motoroli odnośnie polskiego rynku i są one niezmiennie ambitne. Lenovo chce, aby ich marka w perspektywie roku stała się trzecią siłą wśród producentów smartfonów (po Samsungu i Huawei).
Biorąc pod uwagę barwną kampanię marketingową, bardzo ciekawe produkty w rozsądnych cenach i ustawicznie pojawiające się innowacje - nie śmiem wątpić w sukces i spełnienie tych planów.
Stanie się to tym szybciej, im prędzej ze sklepów znikną obecne smartfony Lenovo, które - choć bardzo dobre i niedrogie - nie wyróżniają się na tle rywali.
Obecna linia Lenovo będzie w sprzedaży tylko do końca trzeciego kwartału bieżącego roku. Jeśli więc chcesz kupić np. wyposażonego w świetny akumulator Lenovo P2, musisz się pospieszyć, bo niebawem nie będzie to już możliwe.
Tak radykalna decyzja zapewne nie była łatwa, ale to zdecydowanie krok w dobrą stronę. Tylko zrywając ze średnio udanym portfolio produktów o chińskim rodowodzie Lenovo pod marką Motoroli może liczyć na sukces.
Bo Lenovo mimo wszystko nadal kojarzy się konsumentom z komputerami i tanimi tabletami. Za to Motorola... mało która marka jest tak potężna.
Przywrócenie jej do życia to najlepsze, co Lenovo mogło zrobić. Szkoda, że tak późno, ale z drugiej strony... lepiej późno, niż wcale.
Legenda powraca. Lenovo wskrzesza Motorolę