Wikipedia jest zdecydowanie pozytywnym bohaterem współczesnego internetu. Ale nawet ona nie jest bohaterem nieskazitelnym.
Mało kto z nas edytuje Wikipedię, ale próba dodania czegoś do tej popularnej encyklopedii jasno pokazuje, że są tam już hierarchie i grupy wpływów. W większości zachowują się (jak na internautów) całkiem przyzwoicie, choć ja na przykład polskiej Wikipedii nie mogę wybaczyć, że ewidentnie pastwi się nad Arnoldem Buzdyganem.
Arnold Buzdygan, chyba również nasz czytelnik (niegdyś na pewno), komentator pojawiający się w kilku serwisach internetowych, bloger. Nie mam żadnej ugruntowanej opinii na temat tego faceta, może poza jedną sprawą - na pewno nie zasługuje na to, w jaki sposób przedstawia go polska Wikipedia. Zwłaszcza, że w mojej ocenie intencją jest tam jakaś prywatna vendetta.
Traumatyczne wspomnienie z zerówki. Wychowawczyni, która zresztą kilka lat później zweryfikowana przez ustrój wreszcie wyleciała z pracy z dziećmi z hukiem, wyrywała mi kartki z ręki i darła je na pół, ponieważ w jej ocenie drzewko powinienem malować poziomo, choć upodobałem sobie w pionie. Czasem mam wrażenie, że w podobny sposób zachowują się moderatorzy Wikipedii, którzy potrafią toczyć między sobą zacięte boje.
To margines, mało istotny margines o znikomej szkodliwości społecznej, zresztą pewnie po czyjejś stronie zawsze jest tam racja. Ale to nie jest tak, że Wikipedia rodzi się znoszona z niebios przez aniołki zwiastujące wiedzę. I teraz Jimmy Wales, twórca Wikipedii, którego kojarzycie zapewne z corocznej akcji "Pajacyk" wyskakującej w ramach serwisu, zapowiadana, że stworzy serwis informacyjny - Wikitribune.
Trybuna Ludu czyli Wikitribune.
Wikitribune przy wsparciu społeczności oraz cenionych dziennikarzy ma na celu przede wszystkim walkę z fake news. Mam przemyśleń na 17 artykułów na temat fake news, ale nigdy ich nie napiszę, ponieważ już samo słowo "fake news" w nagłówku odstrasza. Nikogo nie interesuje i słusznie, stało się tak sztampowe, że już zupełnie nie wiadomo, co to pojęcie w dzisiejszych czasach znaczy.
A zatem Wikitribune chce walczyć z fake news, ale jeszcze nie do końca wie, co przez nie rozumie.
Świat zachodni ma tendencje do dzielenia fake news na takie, które faktycznie się nie wydarzyły i na takie, które wprawdzie miały miejsce, ale wszyscy postanowili udawać, że nie miały miejsca. No i kto decyduje o tym, co jest fake news? Weźcie typowego radykalnego wyborcę PiS i wyborcę PO, a następnie puśćcie im Wiadomości i Fakty. Przynajmniej jedna osoba będzie miała zastrzeżenie do prawdziwości wyemitowanego materiału.
Trudno jest dziś być wojownikiem o prawdę, zwłaszcza gdy powoli zaczyna się okazywać, że prawda może wcale nie istnieć, szczególnie jeśli nie da się jej sprowadzić do zer i jedynek.
Nie martwię się o to jak Wikitribune będzie wyglądać w pierwszych latach swojej działalności.
To może być ciekawy, dobrze prowadzony i poczytny (albo nudny do bólu, bo kogo interesują fakty?) serwis. Martwię się o Wikitribune po kilku latach, w którym kierunku powędruje i kto stanie się jego persona non grata, kto stanie się jego Arnoldem Buzdyganem.
Nie mogę się doczekać serwisu informacyjnego od Wikipedii by śledzić, jak pogrąża się w ideologiach