Tesla jest dziś więcej warta od… Forda. Tak, tego samego Forda, którego debiut w 1903 r. w Stanach Zjednoczonych uznawany jest za symboliczny początek wielkiej ery motoryzacji. Tej na ropę i benzynę.
I ten sam Ford, z którego fabryk wyjeżdża ponad 6,5 mln samochodów rocznie, jest dziś mniej warty od Tesli - firmy, która w całej swojej dotychczasowej historii dostarczyła na rynek niewiele ponad 200 tys. samochodów. Tyle, że tych w pełni elektrycznych.
Warto odnotowywać takie historyczne chwile, bo one podkreślają coś, co niekoniecznie widać na pierwszy rzut oka w naszej codziennej gonitwie. Otóż takie chwile świetnie unaoczniają, jak zmienia się świat.
48,6 mld dol - tyle warta jest dziś firma Tesla według aktualnej kapitalizacji giełdowej. To nieco o miliard więcej, niż wspomniany wcześniej Ford. Przy okazji - Tesla jest też więcej warta od Peugeota, Fiata, Suzuki, Renaulta, Hyundaia i Nissana.
Tesla jest dziś na niesamowitej fali wznoszącej. Właśnie zaraportowała najwyższą kwartalną sprzedaż - 25,4 tys. samochodów (69 proc. więcej, niż rok wcześniej). Charyzmatyczny szef firmy zapowiada, że do 2018 r. Tesla będzie produkować pół miliona pojazdów rocznie.
To wciąż jednak mikroskopijnie małe liczby w porównaniu do największych tej branży - General Motors, Toyoty, czy BMW. Dlaczego więc rynek wycenia Teslę tak wysoko? Bo to nie jest ot kolejna firma motoryzacyjna. Musk nie sprzedaje po prostu samochodów. On sprzedaje wizję innego, lepszego świata, która na naszych oczach zaczyna się krystalizować.
Tesla nie jest po prostu producentem samochodów
To firma technologiczna, która dostarcza rozwiązania zmieniające świat - napędzane alternatywną energią pojazdy, autonomiczny transport, czystą energię do prywatnych domów.
Żaden inny producent samochodów nie podchodzi do swojego biznesu w podobny sposób do Tesli. Owszem, producenci samochodów inwestują w najnowsze rozwiązania technologiczne, próbują odchodzić od pełnego uzależnienia od ropy, podchodzą też kompleksowo do oferowanych przez siebie usług. Tesla to jednak podmiot zupełnie innego typu, który na rynek motoryzacyjny wszedł z zupełnie innym, nowym know-how. Podobnie jak swego czasu Apple na rynek telefonów komórkowych. I podobne są reakcje konkurentów i tzw. znawców rynku - że akcje Tesli są najbardziej ryzykownymi na świecie, że to podmiot sztucznie nadmuchany przez nadmierne ceny i marketingowy hype, że nikt nie będzie kupował pojazdów i technologii Tesli, bo nie są one gotowe na powszechną, światową inwazję.
Nie twierdzę, że nagle Tesla stanie się najlepiej zarabiającym podmiotem na rynku moto. Nie twierdzę, że nagle zacznie sprzedawać więcej samochodów od Forda. Twierdzę jednak, że Tesla jest niezwykle ważnym katalizatorem rynku motoryzacyjnego. I łączy hardware z software w podobny sposób jak Apple, dostarczając na rynek produkt aspiracyjny. I jednocześnie rozwija swoje kompetencje na dwóch rynkach, które czeka gigantyczna transformacja w najbliższych latach - energii i transportu.
Nie chciałbym być za kilka lat w skórze tych przedstawicieli branży moto, który na wzór Steve’a Ballmera wyśmiewającego drogiego i niepraktycznego pierwszego iPhone’a, śmieją się dziś z popularności giełdowej Tesli.
Tesla to coś więcej, niż producent samochodów. Dlatego jest dziś większa od Forda