Gdy moja babcia zakładała sobie dostęp do Internetu, sprzedano jej kompletnie niepotrzebną i chyba w sumie nieistniejącą „ochronę Wi-Fi”. Pobierano za to comiesięczną, kilkuzłotową opłatę. Na szczęście udało mi się z tego telefonicznie zrezygnować. Różnic nie stwierdziliśmy.
Kup pan przyspieszacz, czyli jak żeruje się na technicznej niewiedzy