Kojarzycie ten moment w kreskówce, kiedy postać zaśmiewa się do rozpuku, a potem śmieje się coraz wolniej i wolniej, aż śmiech staje się płaczem? Dokładnie tak się czuję, myśląc o inteligentnych domach i przyszłości, jaka nas czeka.
Inteligentny dom, w którym na herbatę czeka się 11 godzin? Chyba podziękuję